Rozdział 13
Wszystko
mnie bolało. Wszystkie mięśnie… Miałam wrażenie, że przebiegłam pięć kilometrów
bez chwili odpoczynku, bez kropli chłodnej wody. Zaczęłam powoli otwierać oczy.
Światło poraziło moje spojówki i szybko zacisnęłam powieki. Wtedy poczułam
uścisk na prawej ręce. Przekrzywiłam głowę i rozchyliłam delikatnie oczy.
Ujrzałam swoją przyjaciółkę, brata i córeczkę. Cała trójka przyglądała mi się z
troską. Posłałam im uśmiech, ale nawet od tego zabolała mnie szczęka. Chyba dostałam
jakieś silne leki…
- Hej -
powiedziałam i odchrząknęłam, aby pozbyć się chrypy.
- Idę
powiadomić lekarza - rzucił mój brat i zniknął za drzwiami. Zdziwiło mnie, że
leżę tu sama. Nie powinno być tu innych łóżek, innych pacjentów?
-
Załatwiliśmy ci osobną salę - szepnęła Rosalie, najwyraźniej wyczytując
pytanie, z wyrazu mojej twarzy - Ostatnio dużo przeżyłaś. Uznaliśmy, że
potrzeba ci spokoju i odpoczynku.
Pokiwałam
głową. Przypomniały mi się wydarzenia, sprzed kilku tygodni. Śmierć mojego
męża, wspólna noc z ukochanym, przypadkowe wyjście prawdy na jaw, jego słowa,
jego odejście… Zacisnęłam zęby, żeby nie płakać. Za dużo rady okazywałam
słabość przy swojej córce. Nie mogę pozwolić, aby to się powtórzyło. Wzięłam
głęboki, drżący wdech i w tym samym momencie wszedł lekarz.
- Prosiłbym,
aby państwo wyszli - oznajmił, patrząc się na mnie. Miał około czterdziestki,
czarne włosy w niektórych miejscach, gdzieniegdzie posiwiały. Jego sylwetka
była wysportowana co zapewne zawdzięczał częstym wizytom na siłowni - Muszę
porozmawiać z panną Swan na osobności.
Moi bliscy
pokiwali głowy i opuścili salę. Doktor, Matt Evans - bynajmniej tak głosiła
plakietka na jego fartuchu - usiadł na wcześniejszym miejscu Rosalie i
przyjrzał mi się uważnie.
-
Zaniedbywała się pani ostatnio - nie wiedziałam co oznaczała nuta w jego
głosie. Gorycz? Złość? - Ma pani anemię, co nie jest najlepsze w pani stanie.
Zmarszczyłam
brwi, nie wiedząc o jaki stan mu chodzi.
-
Przepraszam… bo nie do końca pana rozumiem - mruknęłam - O jaki stan panu
chodzi?
- Czyli pani
nie wie - pokiwał głową - Jest pani w szóstym tygodniu ciąży.
W tej
chwili, w mojej głowie powstał chaos. Jestem w ciąży. Z Edwardem. Nie ma co do
tego wątpliwości. Był jedynym facetem, z którym się kochałam od… dłuższego
czasu. Ale on wyjechał. Znów. Historia bardzo lubi się powtarzać. Tylko tym
razem nie popełnię tego samego błędu co przed laty. Nie mogę ponownie go
stracić. Być może teraz jest jakaś nadzieja dla nas? Może mi wybaczy? Muszę go
odnaleźć! Ale jak? Co ja mogę zrobić?! Gdy tylko lekarz wyszedł, zalecając mi,
że muszę zdrowo się odżywać, aby nie zaszkodzić sobie i dziecku, sięgnęłam po
telefon. Jedną dłoń trzymałam na brzuchu.
Wybrałam
numer do swojej sekretarki.
-
Kancelaria…
- Amando, tu
Bella - przerwałam jej - Musisz coś dla mnie zrobić… - podałam jej instrukcje i
kilka nazwisk.
Wyszłam ze
szpitala po tygodniu. Renesmee cieszy się, że będzie miała brata lub siostrę.
Zawsze marzyła o rodzeństwie, ale ja będąc z Jacobem nie mogłam jej go dać, z
oczywistych przyczyn - nie sypiałam z nim. Zawiozłam córkę do brata, bo miałam
do załatwienia kilka spraw.
Pewnym
siebie krokiem wkroczyłam do kancelarii. Stanęłam przy biurku Amandy.
- Co masz
dla mnie? - spytałam opierając się dłońmi o blat. Dziewczyna od razu się
podniosła i wyjęła z szuflady kilka kartek - Do mojego gabinetu - rzuciłam.
Usiadłyśmy przy biurku.
- Jak pani
kazała sprawdziłam karty pana Cullena. Nic nie znalazłam - przerzuciła kilka
kartek - Jednak postanowiłam poszperać i sprawdziłam jego przyjaciół. Ktoś
płacił za bilet do Los Angeles - spojrzałam na nią - Wiem co pani myśli, że
pewnie to był bilet dla tej osoby - szukała wzrokiem czegoś na kartce - Alice
Brandon - znałam ją. I to bardzo dobrze. Zadawała się z Edwardem, ale nie ze
mną. Pytałam nawet jej czy wie gdzie jest Edward, ale zaprzeczyła. Teraz zdałam
sobie sprawę, że najzwyczajniej w świecie kłamała. Uh! Niech ja ją tylko dorwę
w swoje łapy, to ją zatłukę - Sprawdziłam. Ona jest w swoim domu, a bilet był
kupowany ponad miesiąc temu. Powrotnego nie było.
Więcej mi
nie było potrzeba. Edward wiedział, że być może będę go szukała. Zastosował
inną drogę i to nie on kupował bilet. Wrócił do siebie. Do swojego domu.
- Jeszcze
to… - powiedziała dziewczyna, wręczając mi żółtą, samoprzylepną karteczkę -
Adres pod którym powinna go pani znaleźć. Bynajmniej tak sądzę, bo właśnie w LA
pod tym adresem mieszkał przez ostatnie pięć lat.
- Zarezerwuj
mi bilet - wstałam - I otrzymasz podwyżkę.
- Wylatuje
pani jutro z samego rana - zaśmiała się, a na mojej twarzy pojawił się szeroki
uśmiech - I zarezerwowałam na wszelki wypadek drugi bilet, gdyby chciała pani
wziąć ze sobą Renesmee.
- Dziękuję
Amando. Jestem twoją dłużniczką - rzuciłam i wróciłam do domu. Od razu zaczęłam
pakować swoje i Nessie rzeczy. Zmieściłam się w jednej walizce. Znalazłam nasze
paszporty. Dobrze, że Jacob je wyrobił.
Następnie
pojechałam do brata i przyjaciółki. Opowiedziałam Rosalie o swoich planach,
odnalezienia Edwarda i powiedzenia mu prawdy. Nie uważała tego za najlepszy
pomysł, szczególnie, że niedawno wyszłam ze wczoraj wyszłam ze szpitala. Nie
podobało się jej, że będę bez opieki. Przekonałam ją, że nic mi nie będzie, że
nie będę się denerwowała, aby nie zaszkodzić sobie i dziecku. Pokręciła tylko
głową i się nie odezwała.
- Mamo, a po
co jedziemy do tego pana? - spytała Renesmee, gdy jechałyśmy do domu.
Spojrzałam
na nią z bladym uśmiechem.
- Wiesz
kochanie, ten pan jest twoim tatusiem. Twoim i twojego braciszka lub
siostrzyczki - położyłam dłoń na swoim brzuchu - Zamierzam mu powiedzieć, że
będzie tatą.
- Na pewno
się ucieszy - powiedziała z entuzjazmem, a ja westchnęłam. Coś czuję, że nawet
jeśli, to tego nie okaże. Trudno, może mnie nawet mieć gdzieś, ale to jego
dziecko. Ma prawo uczestniczyć w jego życiu. Nie popełnię drugi raz tego samego
błędu!
Wróciłyśmy
do domu. Moja córeczka pobiegła na górę, a ja powędrowałam do kuchni.
Zaparzyłam sobie kawę, ale w ostatniej chwili przypomniało mi się, że w moim
stanie kawa jest niedozwolona. Westchnęłam i poszłam do salonu.
Wpatrywałam
się w zdjęcia, stojące na półeczce. Na każdym była Renesmee. Sama, ze mną, z
Jacobem lub z nami obojgiem. Poczułam silny ucisk w żołądku. To Edward powinien
tam być zamiast Jacoba. Uh! Jestem głupia! Szkoda, że minęło pięć lat, zanim to
sobie uświadomiłam, choć od zawsze jakaś cząstka mnie, ciągle mi to powtarzała,
a druga mi wmawiała, że robię dobrze. Wolałam słuchać się tej drugiej. Tak, aby
było mi lepiej.
A gdybym mu
powiedziała? Wróciłby? Oh, Bello! Nie miałaś z nim kontaktu! Nie możesz się o
wszystko obwiniać! Skryłam twarz w dłoniach. Już nie wiedziałam co mam myśleć.
Jedna strona mnie myśli co innego, druga co innego. Dlaczego moje życie nie
może być proste?! Jak życie innych ludzi?! Sama je sobie spierdoliłaś, Swan…
Wstałam z
kanapy i poszłam do córki, aby przestać myśleć. Siedziała przy stoliku, na
którym był niezły bałagan i coś rysowała. Podeszłam bliżej i kucnęłam przy
niej. Spojrzała na mnie z uśmiechem, a ja odwzajemniłam ten gest.
- Co
rysujesz, skarbie?
Pokazała mi
kartkę na której były cztery osoby. Kobieta i mężczyzna, trzymający się za ręce
oraz dwójka małych dzieci, tak sądzę.
- Myślis, ze
temu panu się spodoba? - słyszałam w jej
głosie nadzieję.
- Na pewno
kochanie - pocałowałam ją w czółko.
Czyli
rysunek przedstawiał mnie i Edwarda, oraz ją i dziecko, które noszę pod sercem.
Zgrywała twardą, mówiła, że to Jacob był jej tatusiem… Ale wiedziałam, że chce
się zbliżyć do Edwarda. Aby ją poznał, dowiedział się jaka jest… Chciała aby ją
pokochał. Uśmiechęłam się.
- Kładź się
spać maleńka. Jutro rano wyjeżdżamy.
- Tylko dokońce rysunek! - wypięła języczek i zaczęła intensywnie
malować. Zaczekałam aż dokończy, umyłam ją i uśpiłam, a rysunek schowałam do
walizki, aby go nie zapomnieć.
Z każdą godziną robiłam się coraz to bardziej nerwowa i zaczynały
dopadać mnie wątpliwości czy dobrze robię. Potem ganiłam się w myślach, że
Edward powinien wiedzieć o ciąży! Oh, znów toczę ze sobą mentalne kłótnie.
Powinnam się leczyć, ot co.
Teraz by mi się przydało coś mocniejszego na złagodzenie nerwów, a
będąc w ciąży nawet nie mogłam wziąć niczego na uspokojenie! Dlatego
wpatrywałam się w Renesmee. Jej widok mi w jakimś stopniu pomagał. Miała w
uszach słuchawki, które były podłączone do mojego telefonu i oglądała bajkę, a
jaką to chyba mówić nie muszę.
W końcu wylądowaliśmy w Los Angeles. Trzęsły mi się dłonie. Bello, to
tylko Edward. Nie! To aż Edward! Być może też Esme i Carlisle. Wynajęłam dość
szybki samochód. Nie miałam zamiaru tułać się taksówką i pojechałam pod
wskazany adres.
Nie zdziwiło mnie, że zobaczyłam dużą posiadłość. Cullenowie byli
bogatymi ludźmi i zawsze kupowali duże domy. Ścisnął mi się żołądek. Wzięłam
głęboki wdech i wysiadłam z wypożyczonego wozu, a Renesmee wzięłam za rączkę.
Nie mogłam jej teraz nosić. Ona też się denerwowała. Widziałam to po jej twarzy.
Przestała się uśmiechać, usta ściągnęła w wąską kreskę, a rączkę mocno
zacisnęła na mojej dłoni. Miałam ochotę zawrócić, schować córkę w samochodzie i
sama stawić temu wszystkiemu czoła.
Wzięłam się w garść i weszłyśmy po werandzie. Zadzwoniłam do drzwi i
czekałam chwilkę. W drzwiach pojawiła się piękna brunetka o brązowych oczach, w
których zobaczyłam czułość. Esme. Mama Edwarda.
- Bella, dziecko! - słyszałam radość w jej głosie. Przytuliła mnie
mocno, a ja poczułam się jak w domu. Ona była dla mnie zawsze jak druga matka.
Może nie powinnam nawet tak myśleć, ale jest dla mnie lepsza niż Renee.
Zauważyłam, że nadal używa tych samych perfum co pięć lat temu, co mnie
ucieszyło - Jak miło, że nas odwiedziłaś! Tyle czasu cię nie widziałam! -
mówiła, nadal mocno mnie ściskając - Edward mi mówił, dlaczego nas nie
odwiedziłaś. Nie wiem dlaczego Renee zabroniła wam kontaktu - odsunęła się do
mnie i uśmiechnęła się, tak jak robiła to dawniej - A my naprawdę mieliśmy
jechać do Nowego Yorku. Tyle, że w ostatniej chwili musieliśmy odwołać lot i
lecieć do Los Angeles.
Pokiwałam głową.
- Nie musisz mi się tłumaczyć Esme - spojrzałam w dół, a ona podążyła
moim wzrokiem i kucnęła przed Nessie.
- A więc ty jesteś Renesmee - domyśliłam się, że Edward powiedział jej
prawdę. Nic dziwnego - Ja jestem Esme i jestem twoją babcią, wiesz?
Renesmee spojrzała do góry, a ja pokiwałam głową, że to prawda.
Dziewczynka puściła się mnie i przytuliła do brunetki czym nie tylko ją
zaskoczyła. Ale pozytywnie. Jak to się mówi, pierwsze lody przełamane.
- Esme jest Edward? - spytałam przygryzając dolną wargę.
Kobieta wstała z moją córeczką na rękach.
- W szpitalu.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Witam po raz kolejny.
Słuchajcie ludki... Jak mówiłam ten blog skończy się na rozdziałach 18 + Epilog. Zawaliłam tego bloga, co poradzić. Wszystko miało wyjść inaczej, ale po krótkim czasie zniknęła na bloga wena. Niestety. Wena jest, później jej nie ma. Pomysły były, ale się ulotniły. Ja mam taki chaotyczny styl. Najpierw jest plan, a później jebut! Wszystko zmieniam. Mam nadzieję, że następny blog [który wprawdzie jest już założony] będzie lepszy. Pomysł jest, plan jako taki również jest. Prolog i pierwszy rozdział są napisane. No, ale nie ważne.
Rozdział jako taki. [Czy mi podobało się kiedykolwiek coś napisanego przeze mnie?]. Liczę na szczere komentarze. Rozdział 14 pojawi się dopiero po tym jak wrócę z poligonu. Albo dzień przed wyjazdem. Albo w trakcie dodam przez telefon. Czyli spodziewajcie się rozdziału od 6-20 czerwca. Wiem, późno, ale cóż..
Witam po raz kolejny.
Słuchajcie ludki... Jak mówiłam ten blog skończy się na rozdziałach 18 + Epilog. Zawaliłam tego bloga, co poradzić. Wszystko miało wyjść inaczej, ale po krótkim czasie zniknęła na bloga wena. Niestety. Wena jest, później jej nie ma. Pomysły były, ale się ulotniły. Ja mam taki chaotyczny styl. Najpierw jest plan, a później jebut! Wszystko zmieniam. Mam nadzieję, że następny blog [który wprawdzie jest już założony] będzie lepszy. Pomysł jest, plan jako taki również jest. Prolog i pierwszy rozdział są napisane. No, ale nie ważne.
Rozdział jako taki. [Czy mi podobało się kiedykolwiek coś napisanego przeze mnie?]. Liczę na szczere komentarze. Rozdział 14 pojawi się dopiero po tym jak wrócę z poligonu. Albo dzień przed wyjazdem. Albo w trakcie dodam przez telefon. Czyli spodziewajcie się rozdziału od 6-20 czerwca. Wiem, późno, ale cóż..
Pozdrawiam,
s.w.e.e.t.n.e.s.s ^^
Pierwsza!!! ⌒.⌒
OdpowiedzUsuńrozdział
OdpowiedzUsuńsuper :) ja wiedziałam, że Bella będzie w ciąży ! po prostu czułam to
wewnętrznie, no ! bardzo zaskoczyła mnie reakcja Renesmee na to, że to
Edward jest jej ojcem, naprawdę... i jeszcze to, jak Esme o tak, prosto z
mostu powiedziała Nessie, że jest jej babcią... zaskakujesz mnie z
każdym rozdziałem coraz bardziej, dziewczyno... ale dlaczego przerwałaś w
takim momencie?? i teraz najważniejsze pytanie, co do rozdziału-
dlaczego Edward jest w szpitalu?? bo jakoś w próbę samobójczą czy coś w
tym stylu uwierzyć bym nie chciała... ale kto tam wie, co ty tam
planujesz... ;) mówisz, że nn dopiero 6-20 czerwca? jak trzeba, to
poczekamy :) no nic, pozdrawiam i duuużo weny życzę ;****
Dziewczyno rozdział genialny, ale jak mogłaś zakończyć w takim momencie. Cały rozdział czekałam na ich spotkanie, a poprostu czułam to że ona będzie w ciąży. Czekam na nn. Całuski :*
OdpowiedzUsuńRozdział megaaaa zarąbisty !!!!!! Bardzo mi się spodobał <3 Nic dodać nic ująć :D Edward w szpitalu co sięstało ??? Oby nic wielkiego,a Esme i jejj wielkie serce jest mega :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział mam nadzieje iż będzie szybciej niż napisałaś :)
Pozdrawiam :**Niech wena będzie z TOBĄ!
Cudowny rozdziale!!!! Mam nadzieje, że teraz juz wszystko się u loży i teraz będą szczęśliwą rodzina! Czekam na nn:-)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, jestem ciekawa co zrobił Edzio że jest w szpitalu ;/
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko się ułoży, Bella w końcu zrozumiała i wzięła się w garść :D
Życzę weny ! :*
Rozdział fajny. Czekam na kolejny. Dodaj go szybko. Zapraszam do mnie www.niedostepnadlainnych.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńHej. Czy mógłbys mnie informować o nowych notkach na gg? Jesli tak oto moj numer 50196105. Zapraszam www.niedostepnadlainnych.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Czemu Edward jest w szpitalu ?!
OdpowiedzUsuńCzekam na NN
Buziaki
Selinka :*