piątek, 28 marca 2014

Rozdział 10

Rozdział 10

Goście w końcu odeszli, lecz Edward ze mną został, tak jak go o to poprosiłam. Nie miałam siły kompletnie na nic. Renesmee spała na górze w moim pokoju, a ja siedziałam w salonie z gorącą kawą w ręku, tępo patrząc się przed siebie. Dziwnie się czułam ze świadomością, że nigdy więcej nie ujrzę Jacoba.
Gdy tylko środki uspokajające przestały działać, wybuchłam płaczem. Odstawiłam gorący napój na stolik i zakryłam dłonią usta, aby nie zacząć krzyczeć. Ta pustka w sercu mnie przytłaczała. Moim ciałem wstrząsnął szloch i zrobiło mi się zimno.
- Bello - usłyszałam za sobą zmartwiony głos Edwarda.
Jego silne ręce owinęły się wokół mojej talii i mocno pociągnęły w jego stronę. Wtuliłam się ufnie w Edwarda, wdychając jednocześnie jego zapach. W tej chwili miałam wrażenie, że Edward nigdy nie wyjechał z Forks, że nasza przyjaźń przetrwała aż do dziś. Być może dlatego zrobiłam coś głupiego…
Uniosłam głowę i wdrapałam się Cullenowi na kolana. Patrzył na mnie zszokowany, ale i odrobinę podekscytowany. Przez chwilę patrzyłam mu w oczy, poczym z niezwykłą zachłannością wpiłam się w jego usta. Jęknęłam cicho i przycisnęłam się do niego mocniej.
Zielonooki pogłębił pocałunek, wsuwając język do mych ust. Powędrowałam dłońmi do guzików jego koszuli i z dużą zręcznością odpięłam kilka, dopóki, Edward mi nie przerwał. Odsunęłam się od niego i poczułam się odrzucona. Zabolało.
Jednak teraz nic mnie nie obchodziło. Wpiłam się ponownie w jego usta, zrywając z niego koszulę. Kilka guzików odpadło, uderzając o podłogę. Teraz pragnęłam bliskości drugiej osoby, aby zapomnieć o bólu i rozpaczy, wypełniającej całe moje ciało…

Obudziło mnie słońce przedostające się przez odsłonięte zasłony. Przekręciłam się na drugi bok z jękiem i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, co wydarzyło się poprzedniej nocy. Otworzyłam oczy, lecz na szczęście leżałam sama na łóżku i byłam również sama w sypialni. Naciągnęłam kołdrę pod samą szyję, zasłaniając prawie całkowicie swoje ciało.
Co ja do cholery zrobiłam?! Co mi odbiło?! W dzień kiedy pochowałam męża, zaciągnęłam byłego kochanka (i od wczoraj teraźniejszego) do łóżka! Kompletnie mi odbiło! Spojrzałam na budzik, stojący na szafce nocnej. Siódma piętnaście.
Okryta kołdrą, wstałam z łóżka i potruchtałam do łazienki. Nie miałam specjalnej ochoty na gorącą kąpiel, więc po prostu wzięłam gorącą kąpiel. Powróciły wspomnienia z dzisiejszej nocy. Miękkie usta Edwarda na moich własnych, i nie tylko na ustach. Jego dłonie błądzące po moim ciele, jego uścisk… To uczucie szczęścia, choć na chwilę. Widok jego zielonych oczu i grzywki opadającej na mokre od potu czoło. To jak szeptał czule moje imię, jak mnie przytulał gdy skończyliśmy. Jak czułam się bezpiecznie, będąc w jego ramionach.
Jednakże to wszystko znikło, a zastąpił je przykrzejszy obraz. Uśmiech Jacoba, zamaskowany zabójca, strzał, krew, moje krzyki… Zasłoniłam dłonią usta, aby stłumić krzyk. Krztusiłam się własnymi łzami. Zrobiło mi się nieprzyjemnie zimno, choć woda, ciągle była ciepła.
Wyszłam jednak z wanny, okrywając się ciasno ręcznikiem. Oparłam się o zlew, biorąc głębokie, drżące wdechy. Rozczesałam dokładnie włosy. Ociągałam się ze spotkaniem Edwarda, który za pewne był na dole. Mimo iż nie widzieliśmy się pięć lat, on nie jest typem, który zwiewa, jak się z kimś prześpi.
Ubrałam się w jakieś ciuchy i zajrzałam do pokoju córki. Leżała twarzą do drzwi. Policzki miała czerwone i mokre od łez. Tuliła do siebie maskotkę, którą ostatnio kupił jej Jacob. Widząc mnie, wybuchła głośnym i przeraźliwym płaczem. Podbiegłam do niej i mocno przytuliłam. Szlochała, powtarzając, że chce do tatusia.
Zagryzłam wargi, żeby też nie zacząć płakać. Przy Renesmee muszę być silna… Wzięłam małą na ręce, która uwiesiła się mojej szyi, trzęsąc się od ciągłego płaczu, i zeszłam na dół do kuchni. Zastałam tam Edwarda, popijającego kawę. Spojrzał na mnie z bladym uśmiechem. Kiwnęłam mu głową i zaczęłam przeszukiwać szafki. W końcu znalazłam proszki na uspokojenie i łyknęłam trzy.
Chodziłam po całej kuchni, bujając na rękach Nessie, która nie mogła się uspokoić. Zaczynałam się bać, o jej zdrowie. Przecież ona jest taka malutka…
- Ness, kochanie… - zaczęłam płaczliwym tonem - Uspokój się.
- Ja chcę do tatusia! - załkała. Jej płacz wbijał mi się setkami igieł w serce. Sądzę, że żadna matka nie lubi, gdy jej dziecko płacze.
- Wiem, słońce, wiem - pocałowałam ją w policzek - Jednak tatuś poszedł do nieba. Tam był potrzebny. Nie płacz już.
- Zmęczy się płaczem i zaśnie - powiedział Edward.
- Mam nadzieję - szepnęłam, głaszcząc małą po główce.
Edward miał racje, tyle, że zanim mała zasnęła, minęło dobre pół godziny. Chciałam ją położyć, ale gdy tylko odrywałam ją od siebie, ona zaczynała się budzić. Usiadłam w salonie i nakryłam ją kocem, który przyniosłam z jej pokoju. Ułożyłam ją wygodnie w moich ramionach i przyglądałam się jej spokojnej twarzyczce, spuchniętej od płaczu.
- Czy zamierzasz teraz mnie unikać? - dobiegło zza moich pleców.
Odwróciłam się i ujrzałam wchodzącego Edwarda. Usiadł w fotelu, naprzeciwko mnie. Pokręciłam przecząco głową.
- Nie Edwardzie… - odpowiedziałam - Lecz to co się wydarzyło dziś w nocy… przepraszam. Zachowałam się niewłaściwie i wiem, że możesz się poczuć urażony, ale…
- Spokojnie, Bello - przerwał mi - Ja wszystko rozumiem i nie musisz mi się tłumaczyć.
Posłałam mu wdzięczne spojrzenie.
- Dziękuję - szepnęłam i zakołysałam córeczką, słysząc, że się budzi. Zagryzłam dolną wargę - Ona ma najgorzej. Jest jeszcze mała i ciężko jej się będzie pogodzić ze stratą Jacoba. Był jej ojcem - pokręciłam głową i sama zaczęłam płakać - Nie wiem jak my sobie bez niego poradzimy. To będzie naprawdę trudne - przetarłam dłonią czoło - Nie potrafię sobie wyobrazić, jak to będzie - spojrzałam na Edwarda - Czuję się tak, jak po twoim odejściu - chłopak zesztywniał - Nie odzywałeś się, nie wiedziałam czy żyjesz - wzruszyłam ramionami i pokręciłam głową - Widocznie los chce abym została sama z Ness.
Renesmee zaczęła się budzić, czemu towarzyszył jęk. Rozciągnęła się i ziewnęła przeciągle. Wlepiła we mnie swoje brązowe oczka, które chwile później się zaszkliły. Przytuliłam ją do siebie, szczelnie okrywając kocem.
- Śnił mi się tatuś - szepnęła, czym wyraźnie była zadowolona - Byliśmy w palku na lodach. I on powiedział, zebym nie płakała, bo to go boli. I obiecałam, ze nie będę.
- To świetnie - pogłaskałam ją po plecach.
Czuwaj nad nią Jake, pomyślałam, nie pozwól, aby stała się jej jakaś krzywda.
- Idę się pobawić do pokoju - postawiłam ją na podłodze i pobiegła na górę. Patrzyłam na ten widok z uśmiechem.
- Masz wspaniałą córkę - mruknął Edward.
- Wiem - zgodziłam się z nim - Jest wspaniała, bez wątpienia. Mam jednak nadzieję, że nie będzie popełniała takich samych błędów jak ja w przeszłości.
- Ty popełniłaś jakiś błąd? - zdziwił się Edward.
Spojrzałam mu w oczy.
- Bardzo poważny Edwardzie - wyznałam - Który zaczyna się komplikować z dnia na dzień - zaczyna się komplikować, bo ty wróciłeś i w każdej chwili możesz domyśleć się prawdy.
Dziwię się, że on jeszcze nie odkrył prawdy. Przecież podobieństwo między nim, a Ness, jest widoczne już na pierwszy rzut oka. Choć rudawy odcień włosów małej, można zrzucić na odziedziczenie ich bo Renee.
Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie mocną kawę. Jednak odstawiłam szybko kubek. Coś mi mówiło, że muszę iść do Renesmee. Wbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi do pokoju córki. Siedziała na dywaniku, a wokół niej były rozsypane zdjęcia Jacoba. Tak jak myślałam, mała znowu płakała.
Ukucnęłam obok niej.
- Kochanie… miałaś nie płakać - przypomniałam jej.
- Ale nie potlafię! - jęknęła, przytulając się do mnie.
Kołysałam nas w tył i przód, w przód i tył, przyglądając się zdjęciom porozrzucanym na podłodze. Początkowo uśmiechałam się, wspominając, gdzie były zrobione zdjęcia, ale potem prawie zaczęłam krzyczeć. To nigdy nie wróci. Jacob nie żyje, więc na tych kilkudziesięciu fotografiach, można zakończyć naszą wspólną przygodę.
Przyjrzałam się zdjęciu zrobionym w szpitalu. Jake w fartuchu ochronnym, z szerokim uśmiechem na twarzy i wyraźną dumą w oczach, trzymał kilkugodzinną Renesmee na rękach. Potem zdjęcia znad morza, które zrobił nam jakiś turysta. Siedziałam Jacobowi na baranach, a on trzymał jeszcze naszą córkę. Nie wiem jakim cudem wtedy zeszłam, że nie upadłam i na pewno drugi raz bym tej czynności nie powtórzyłam.
Przejechałam wzrokiem po fotografiach i zatrzymałam się na zdjęciu przedstawiającym leżącego Jacoba i dwuletnią Renesmee, która bawiła się jego włosami. W tamtej chwili cykałam fotkę po fotce, siedząc po turecku na łóżku.
Nigdy nie zapomnę historii żadnego ze zdjęć. Zgarnęłam je wszystkie i ułożyłam w kupkę, poczym położyłam je na stoliku, ciągle trzymając Ness na rękach.
Wzięłam jej maskotkę i zeszłam na dół. Edward spojrzał na mnie. Pokręciłam głową i westchnęłam cicho. Bolały mnie łzy Renesmee. Bardziej niż moje własne… Nessie wtuliła się w maskotkę Charmandera z ufnością, jednocześnie wycierając o nią łzy.
- Mamo, dlaczego to akurat tatuś zginął? - załkała.
Pocałowałam ją w czółko.
- Bo był najbliżej miejsca wypadku, Ness - wyjaśniłam.
Mała pokręciła główką.
- Ale cemu nie mógł iść ktoś inny! - krzyknęła - Moze wtedy tatuś by zył!
- Renesmee, to należało do taty obowiązków - przytuliłam ją mocniej, słysząc, że ponownie zaczyna płakać.
Edward przyniósł mi kawę, której od razu wypiłam pół szklanki aby się uspokoić. Mało pomogło, ale jednak… Mój przyjaciel - nie będę go nazywała starym przyjacielem, bo być może nadal nimi będziemy? Kto wie - spojrzał na zdjęcie stojące na jednej z półek.
Byłam na nim ja w sukni ślubnej i Jacob, który obejmował mnie w talii. Trzymałam dłoń na wzdętym brzuchu i szeroko się uśmiechałam. Widząc nasze wyrazy twarzy, od razu można powiedzieć, że wyglądaliśmy na szczęśliwych. Bo tacy byliśmy…
I zanim Edward zdążył odwrócić wzrok, Renesmee wypowiedziała, kilka słów, które być może będą miały ogromne znaczenie w mojej niedalekiej przyszłości, zmieniając ją o sto osiemdziesiąt stopni.

- Dlacego najpierw odsedł mój prawdziwy tatuś, a teraz i udawany? 
-------------------------------------------------------------------------------
Hej :)
Rozdział długo wyczekiwany przez was co? :)
Edward się dowiedział, ale.. jak zareaguje? Cóż... czuję kłótnię między Bellą i Edwardem. Cóż... Rodział dedykuję Paulineee. Jest on specjalnie dla niej. Dziękuję za całodobowe poprawianie mi humoru :*
Nie będę tu wam pierdoliła głupot. Liczę, że rozdział się wam podobał. I jak zawsze liczę na szczere komentarze.

Pozdrawiam.
s.w.e.e.t.n.e.s.s ^^

13 komentarzy:

  1. Hahaha :) pierwsza !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział świetny! Nie spodziewałam się po Belli tego że tak szybko prześpi się z Edwardem :) Matko i te słowa Renesmee na koniec ^^ nie mogę doczekać się następnego rozdziału :* mam nadzieję że Bella i Edward szybko się dogadają <3 z niecierpliwością czekam na nn ⌒.⌒
      Pozdrawiam , Alex

      Usuń
  2. No to ci powiem, że mnie zaskoczyłaś. Nie spodziewałam się kompletnie, że Bella tak szybko prześpi się z Edwardem. A to co na koniec..........czekam na NN . Rozdział jest cudowny !
    Buziaki Selinka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaaaaaak! Szantaż się opłacał!!!! Haha ;***
    Jeeeeeej, dziękuję za dedyczek! ^^ Cieszę się, że poprawiam Ci humor ;)
    Sorka, że piszę koma dopiero teraz, ale byłam zajęta pisaniem esów ^^ Mój fon wyprawia różne idiotyzmy, co nie? ;)
    Rozdział hiper super extra BOSKI! Oczywiście, że mi sie podoba! Zaskakujesz mnie co chwila! Najpierw miałam zdziwko, że Bells uwiodła Eda, a potem tekst Renesmee! Kuraki, skąd ona wiedziała, że Jake nie jest jej prawdziwym ojcem? Szok w trampkach!
    Nooo, jestem ciekawa, co na to Edward. Zacznie sie zastanawiać? Przyjrzy się dokładniej Ness i odkryje, że coś za bardzo są podobni?
    Taaak, juz ja wiem, że będzie kłótnia...przywilej wtajemniczonej XD Zrobi sie pewnie ostro ^^
    Czekam na NN!
    I jak znam życie, dodasz nocie zaraz po mnie, co? Taka marchewka dla mnie? :X lol
    :*
    Twoja Paulinka ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział genialny :D
    czekam niecierpliwie na nn
    Życzę weny i pozdrawiam
    Rose :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział świetny :)) słowa Nessi powaliły mnie po prostu na kolana :) nie ma co, spostrzegawcza jest, nie to, co tata :p ale jak ona poznała prawdę ??? a jeśli chodzi o Edwarda i Bellę... czekam na ich rozmowę, ma nadzieję, że się dogadają, choć łatwo na pewno nie będzie. już czekam na nn <3 do napisania ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział megaaaa zarąbisty !!!!!! Bardzo mi się spodobał <3 Tak szczerze to nie mogłam się doczekać kiedy będzie nowy nn <3Rozdział po prostu mnie powalił.
    Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko! :D
    Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział!!!! Mam nadzieję,że teraz jak Edward już się dowiedział prawdy to Bella mu wszystko wyjaśnienia i będą razem!!! Już się nie mogę doczekać nn:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział cudo. Dodaj następny jak najszybciej, nie mogę się już go doczekać. Całuski ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. rozdział cubowny,boski czekam na kolejny życze dużo weny mogła byś mnie powiadomić o następnej notace ? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. WOW! Kocham Twojego bloga! Masz niesamowity talent. Czytałam też twoje wcześniejsze blogi i po prostu...brak mi słów!
    Jeśli byś miała chwilkę chciałam cię zaprosić do mnie ;-) U mnie nie jest tak nie przewidywalnie jak tu, ale może mogłabyś mi coś doradzić??
    http://13alice.blogspot.com/2014/03/hej-zanim-zaczniecie-czytac-kolejny.html

    OdpowiedzUsuń
  11. O, nie! Nie, moja damo, tak się bawić nie będziemy! Ty mi tu każesz czytać, jak Nessie płaczę, a ona to ... chlip, chlip... to tylko dziecko! Ty potworze! Zgadzam się z Paulineee, zmień ksywkę na s.a.d.y.s.t.k.a. :P Tylko się mi nie obraź! :D

    Oki, oki, idziemy dalej...
    Koffffffffffffffffam Cię z calego selduska mojego za to jak piszesz uczucia Bells, po tym jak straciiła Jacoba. Trochę jej nie ogarniam. Cały czas płaczę za mężem ( to ogarniam!) a w dniu pogrzebu chce się przespać z byłym kochankiem.... Hmmm.. ( zastanawia się)

    A Jacob... R.I.P. Tego mi szkoda. Całe życie zmarnował, żeby prawda nie wyszła na jaw, a teraz jak umarł to Nessie już wie, jest lekko zła, nie dowierza? Widać, że brakuje jej tatusia. Który ją trzymał na rąckach, tulił i kofał nad życie...

    Nie przedłużając, weny Ci nie życzę, bo masz już gotowe rozdziały, c'nie? Ale weny na tego nowego bloga co z Paulineee założyłaś tak, życzę a lot of wena!

    Buziaczki!
    Lady

    OdpowiedzUsuń