wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdział 15

Rozdział 15

Siedziałam w wygodnym fotelu w samolocie. Wystartowaliśmy. Czyli nie przyszedł. Nic go nie obchodzę. Ani ja, ani nasze dzieci. Spojrzałam na Renesmee. Wyraźnie posmutniała. Spuściła główkę, a twarz zasłoniła jej kurtyna włosów. W uszach miała słuchawki, ale wątpiłam, aby w tej chwili ciekawiła ją bajka, choć jej nie wyłączyła.
- Dupek. Frajer. Kretyn. Idiota. Cymbał - wyrzucałam pod nosem wszystko co mi ślina na język przyniosła. Do tego wiele innych mniej cenzuralnych słów, ale wolę ich nie przytaczać. Kobieta siedząca przede mną zerknęła na mnie, a ja posłałam jej wrogie spojrzenie i natychmiast wróciła do poprzedniej pozycji.
- Kto zasłużył na takie słowa? - usłyszałam męski głos. Serce mi zadudniło i odwróciłam szybko głowę. W przejściu, między fotelami stał Edward. Miał na sobie dżinsy, podkoszulkę i koszulę. Ręce włożone w kieszenie, włosy jak zawsze w klasycznym nieładzie, a na jego przystojnej twarzy złośliwy uśmiech. Odpięłam pas i rzuciłam mu się na szyję. Objął mnie ze śmiechem i ucałował mój policzek - Naprawdę sądzisz, że pozwoliłbym odlecieć wam beze mnie?
- Tak… tak, sądziłam - odsunęłam się od niego. Edward chwycił moją dłoń w swoją. Spojrzałam na Renesmee. Wpatrywała się w szybę, najwyraźniej niczego nieświadoma. Edward puścił moją dłoń, a ja usiadłam obok córki. Wyjęłam jej słuchawki z uszu - Kochanie, ktoś do ciebie.
Odkręciła głowę w moją stronę, a potem jej wzrok powędrował ku górze. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Tata! - krzyknęła, a Edwarda zamurowało. Pomogłam Ness wyswobodzić się z krępujących pasów - Psysedłeś! - walnęłam ukochanego w ramię, żeby się otrząsnął. Zamrugał i też się uśmiechnął.
- Pewnie, że tak. Nie mógłbym was zostawić samych - wyciągnął do niej ręce, a ona uszczęśliwion, wpadła w jego ramiona. Uwiesiła się jego szyi. Ludzie patrzyli się na to zamieszanie i podeszła do nas stewardessa.
- Proszę państwa, muszą państwo usiąść - upomniała nas, a na jej twarz wystąpiły rumieńce, zapewne na widok Edwarda. Wypięła dumnie pierś i zatrzepotała rzęsami. Co za… Uch! Wara od niego ty głupia blondynko! Zaproponowała nam coś do picia, starając się zwrócić na siebie uwagę miedzianowłosego, ale ten zupełnie nie zwracał na nią uwagi, co mnie ucieszyło.
Ukochany usiadł od brzegu, ja po środku, a Ness… na kolanach swojego taty. Opowiadała mu zawzięcie gestykulując rączkami, a on pochłaniał z ciekawością każde słowo. Jakby wyznawała mu jakiś wielki sekret. Patrzyłam na tą scenę z uśmiechem. Czas na chwilę się zatrzymał. Czy teraz już wszystko będzie dobrze? Zero kłopotów? Och, mam taką nadzieję.
Edward oderwał wzrok od naszej córki i skupił go na mnie. Obdarzył mnie szerokim uśmiechem, a potem złożył na mych ustach słodki pocałunek. Przygryzł moją wargę.
- Nie zostawię już was - szepnął w moje usta. Objął mnie opiekuńczo ramieniem.
- Powinnaś iść spać skarbie - pocałowałam Ness w czółko.
Dziewczynka spojrzała na Edwarda.
- A jak się obudze, będzies? - zapytała z nadzieją, a on pokiwał głową z uśmiechem.
- Będę. Śpij Ness - cmoknął ją we włoski. Rozłożył wolny fotel i położył tam naszą córkę - Kolorowych snów - szepnął jej do uszka.
- Branoc - mruknęła i się skuliła, zamykając swoje czekoladowe oczka. Edward odgarnął jej włosy z twarzy, a ona zmarszczyła niezadowolona nosek i odkręciła się do nas plecami. Nie udało mi się powstrzymać cichego chichotu.
- Jest strasznie podobna do ciebie - powiedziałam, kładąc ukochanemu głowę na ramieniu. Objął mnie opiekuńczo i przycisnął do siebie mocno. Udałam, że brakuje mi powietrza, na co on tylko się zaśmiał.
- Mam tylko nadzieję, że będzie podejmowała lepsze decyzje niż ja - westchnął i utopił nos w moich włosach. Usłyszałam jak zaciąga się moim zapachem. Mogłam się też założyć, że zamknął oczy. Uśmiechnęłam się.
Tak to właśnie powinno było wyglądać. Wtuliłam się w niego. Byłam zmęczona. Zakryłam usta dłonią i ziewnęłam.
- Śpij kochanie - szepnął w moje włosy - Ja przy tobie będę. Cały czas. No chyba, że sama mnie przegonisz. Odsunęłam się od niego i przewróciłam oczami.
- Teraz? Po tym wszystkich? Po tym jak cię odzyskałam? Po tym jak mi wybaczyłeś? - uniosłam brew i potrząsnęłam głową - Nigdy - westchnęłam. Zbiera się chyba na poważniejszą rozmowę - Przepraszam, że ci nie powiedziałam, ale…
- Przestań! - zatkał mi usta dłonią. Przewróciłam oczami, znów, a on się zaśmiał - To co było, a nie jest nie pisze się w rejestr - zmarszczył brwi - Czy jakoś tak. Nie ważne. Posłucha mnie Bells… - miał poważną minę - Zawiniłaś ty jak i ja. Cicho! - zmrużył oczy,  widząc, że chcę coś powiedzieć - Po prostu o tym zapomnijmy. Zacznijmy wszystko od nowa. Ja, ty, Ness i nasze drugie dziecko - położył dłoń na moim brzuchu - Kocham cię Bello i nie chcę cię stracić, rozumiesz?
Pokiwałam głową. Zabrał dłoń z moich ust, ale szybko zastąpiły ją jego cudowne usta. Oddawałam jego pocałunki cicho mrucząc z zadowolenia.
- Też cię kocham - szepnęłam, gdy się od niego oderwałam i wyrównał mi się oddech - I chcę zacząć wszystko od nowa. Z waszą trójką - uśmiechnęłam się.
Jedną dłoń nadal trzymał na moim brzuchu, który zaczął masować. Podnieciło mnie to, ale starałam się to zignorować. A drugą dłonią przejechał po moim policzku, brodzie, szyi, wywołując przyjemne dreszczyki na moim ciele. Wziął naszyjnik i go otworzył. Nadal było tam nasze zdjęcie.
- Hm… - mruknął wydymając wargi - Wiedziałem, że będzie do ciebie pasował - przekrzywił głowę. Wyglądał zabawnie w tej chwili. Powstrzymałam chichot, ale nie powstrzymałam szerokiego uśmiechu - Naprawdę za tobą tęskniłem. Przez te pięć lat. Codziennie o tobie myślałem. Traciłem nadzieję, że kiedykolwiek znów cię ujrzę. Zdjęcia nie oddają twojego prawdziwego piękna. No i nie czułem ciepła twojej skóry. Twojego cudownego zapachu. Nie słyszałem twojego głosu, twojego śmiechu… Nie mogłem oglądać twojej nachmurzonej lub rozradowanej buźki, w zależności od twojego nastroju - patrzyłam się na niego szeroko otwartymi oczami - To wszystko miałem tylko w swojej głowie. I wiesz co mnie ucieszyło? - uniósł wzrok znad naszyjnika, na moją twarz - Że nadal pachniesz tak samo. Nadal tak samo się uśmiechasz czy złościsz. Twoja skóra nadal jest tak samo ciepła i miękka w dotyku - o cholera. Zamrugałam oczami. Serio?! To powiedział Edward?! MÓJ Edward?! Miedzianowłosy zaśmiał się na widok mojej miny i cmoknął mnie słodko w usta - Wiem, wiem. To nie podobne do mnie, ale każdemu zdarza się powiedzieć coś, przez co wyjdzie na psychola.
- No… To zupełnie nie w twoim stylu. I ani razu nie przekląłeś, co jest naprawdę do ciebie nie podobne. Jednak te słowa były bardzo miłe wiesz? - uśmiechnęłam się - Ja też za tobą bardzo tęskniłam. Nie, nie licz, że ja się rozkręcę jak ty - pocałowałam jego policzek. Wyczuwałam pod ustami kujący zarost mego towarzysza - Też tęskniłam. Czasem nawet odpływałam, gdy myślałam o tobie. O tym co było kiedyś - jego usta wygięły się w złośliwym uśmiechu. Walnęłam go lekko w ramie - Mówię poważnie. Czasem widząc parę przyjaciół, myślałam, że kiedyś to byliśmy my. Tęskniłam za tym co było. Tylko ty znałeś mnie wtedy na wylot. Nawet gdy milczałam. Byłeś moim najlepszym przyjacielem, potem kochankiem… No, a teraz jesteś mężczyzną, który zdobył moje serce. Mężczyzną, któremu urodziłam dziecko i urodzę kolejne.
- A miałaś nie mówić czegoś, co nie jest podobne do ciebie - zaśmiał się. Odpiął mi pas. No ludzie, już lecieliśmy nie był mi potrzebny, i szybkim ruchem przeciągnął mnie na swoje kolana. Wtuliłam twarz w zagłębienie jego szyi, a on głaskał moje plecy - Przeczytałaś moje listy Bells?
- Mhm… - mruknęłam i kiwnęłam głową. Pocałowałam kącik za jego uchem - Wszystkie. Nawet po kilka razy. Trzymam je nawet pod poduszką. Naturalnie płakałam przy tym jak bóbr.
- Aż takie wzruszające były? - zaśmiał się, ale w jego oczach, cudownych, zielonych oczach czaiła się powaga.
- To też. Ale były też pisane prosto z serca - uśmiechnęłam się - No i uświadomiłam sobie jak wiele straciłam. Przez własnych rodziców - potrząsnęłam głową. Przygryzłam wargę, na co on uniósł jedną brew.
- O co chodzi Bells? - zapytał. No tak. Jak zawsze.
- Dzięki tym listom uświadomiłam sobie jeszcze jedno. Uświadomiłam sobie jak bardzo mocno cię kocham i nie jak przyjaciela, ale jak mężczyznę, u którego boku chcę spędzić resztę swojego życia - spojrzałam mu w oczy. Z jego własnych biła miłość. Położyłam dłonie na jego karku i bawiłam się włoskami, które tam się znajdowały.
- Czy nadal drzemie w tobie ta szalona Bella, którą byłaś pięć lat temu? - uśmiechnął się figlarnie. Co on knuje? Wzruszyłam ramionami - Cóż, zaraz się przekonamy - sprawdził czy Ness śpi i wstał. Ruszył… gdzieś, ciągnąc mnie za sobą. Zmarszczyłam brwi.
- O nie! - pisnęłam - Edward, oszalałeś?! - on tylko się zaśmiał i po chwili już zamykał drzwi od kabiny - Edward, nie zamierzam się z tobą kochać w toalecie! - ale… to było podniecające. Serio. On znów się zaśmiał. Pochylił się nad moim uchem i przygryzł jego płatek.
- W szkole ci to nie przeszkadzało - zamruczał, a ja zadrżałam - Czasem nawet sama mnie ciągnęłaś - odchylił moją głowę i odgarnął włosy, aby mieć lepszy dostęp do mojej szyi, na której składał pocałunki. Czułam przyjemny ucisk w podbrzuszu i wilgoć między nogami. Przygryzłam wargę.
Nasze usta szybko się odnalazły i złączyły w namiętnym i gorącym pocałunku. Jęknęłam w jego usta. Objęłam go rękoma za szyję, a palce wplotłam w jego włosy. Jego dłoń zjeżdżała w dół mojego ciała. Rozpiął moje dżinsy i je rozsunął. Przygryzł moją wargę, a potem ją zassałam. Znów jęknęłam. Wyczułam jak się uśmiecha.
- Masz za dużo ubrań - wymruczał. Złapał za krawędzie mojej koszulki. Uniosłam ręce no góry i po chwili byłam w samym staniku. Wyczuwałam jego nabrzmiałą erekcję i po prostu nie mogłam się nie uśmiechnąć - Co się szczerzysz?
- Nic - pokręciłam głową, nadal się uśmiechając - Zupełnie nic.
- Akurat - przycisnął mnie do ściany kabiny i otarł się o mnie. Wciągnęłam głośno powietrze i zacisnęłam zęby, aby nie jęknąć - Hm… - polizał najpierw jeden obojczyk, a potem drugi - Nie podoba mi się, że nie jęczysz. Trzeba to zmienić.
- Edward do cholery, jesteśmy w samolocie… Usłyszą nas! - czy ten człowiek w ogóle nie myśli? - Usłyszysz moje jęki w domu. Chodź tu - złapałam go za koszulę i przyciągnęłam do siebie, aby złączyć nasze usta.
- Jesteś strasznie niecierpliwa - zaśmiał się, wsuwając język do mych ust. Jedną ręką rozpiął mój stanik i po chwili stałam w samych dżinsach. Tak nie będzie. Zdjęłam z niego koszulkę - O nie… - złapał mnie za nadgarstki, gdy chciałam rozpiąć jego spodnie - Cierpliwości - zaczął pieścić ustami i językiem moje piersi. Odchyliłam głowę do tyłu i przymknęłam oczy - Dobrze?
- Głupie pytanie - jęknęłam, gdy zassał mojego sutka. Zacisnęłam zęby - Pragnę cię Edwardzie. Proszę, kochanie.
- Gdyby nie to, że mamy mało czasu, chętnie zobaczyłbym jak mnie błagasz - zaśmiał się. Chwile później oboje byliśmy nadzy. Uniósł mnie do góry, a potem wsunął się we mnie. Udało mi się powstrzymać jęk. Objęłam jego biodra nogami - Jesteś piękna Bells - trzymał ręce na moich biodrach i zaczął mnie na sobie unosić.
Uczepiłam się kurczowo jego ramion i zadrżałam. Nasze usta znów się ze sobą zderzyły i złączyły w pocałunku, a on nie przestawał się we mnie poruszać. Starałam się, naprawdę starałam, nie jęczeć, ale to było trudne. Ściana za moimi plecami była zimna, ale w tej chwili mi to nie przeszkadzało. Moje ciało było gorące, tak myślę. Albo to mi było gorąco.
- Gdy tylko znajdziemy się w domu… - wycharczał w moje usta - Nie będę taki miły jak teraz kochanie - co to miało oznaczać? A znając Edwarda… mam się czego bać. Może i bym pomyślała nad tym dłużej, ale on nie za bardzo mi w tym pomagał, poruszając się we mnie coraz szybciej i coraz mocniej. Zaciskałam mocno zęby, a głowę odchyliłam do tyłu, co on wykorzystał. Jego język zaczął błądzić po mojej szyi. Zaczęłam się na nim zaciskać, a on wzmocnił ruchy. Coś we mnie eksplodowało. Jakbym się rozpadała. To było… bolesne i przyjemne. Cichy jęk wyrwał się z moich ust, dlatego szybko ugryzłam swój nadgarstek. Edward znieruchomiał i oparł się czołem o moje - Kocham cię Isabello - cmoknął mnie i wysunął się, na co ja się skrzywiłam. Lubiłam go czuć w sobie. Wydęłam wargi i za to otrzymałam kolejnego, soczystego całusa - W domu skarbie.
Kiwnęłam głowy. Ubraliśmy się. On przeczesał swoje włosy, a z jego twarzy nie schodził szeroki uśmiech zadowolenia. Miałam ochotę go walnąć. Odwróciłam się w stronę lustra. O cholera. Miałam poplątane włosy. Przez niego! Zmrużyłam oczy. Stanął za mną.
- Ślicznie wyglądasz - położył dłonie na moich biodrach i pocałował mnie w tył głowy - Lubię twoją fryzurę „po seksie” - przewróciłam oczami i starałam się doprowadzić włosy do porządku - Daj, pomogę ci westchnęłam z rezygnacją i zwiesiłam ramiona. Odkręcił mnie w swoją stronę i zaczął palcami rozczesywać mi włosy. Nie wiem ile tak staliśmy - No. Już. Chociaż naprawdę tamta fryzura bardziej mi się podobała.
- Będę w takiej chodziła po domu - przejrzałam się w zwierciadle. Uf, moje włosy wyglądały prawie normalnie. Edward wyciągnął mnie z łazienki. Szłam między fotelami, purpurowa na twarz i oczywiście rozbawiłam tym mojego lubego - Cieszę się, że cię rozbawiam - burknęłam. Nessie nadal spała. Usiadłam w fotelu i założyłam nogę na nogę.
- Kociaku, nie gniewaj się na mnie. Po prostu jestem szczęśliwy - wzruszył ramionami i zaczął mnie całować. Jak ja mam się na niego gniewać, gdy on tak łatwo potrafi mnie rozproszyć?! Nie wytrzymam z tym człowiekiem chyba. Raz mnie drażni, potem rozprasza… Och, znów hormony! Usadowiłam się wygodniej w swoim fotelu i odrobinę go rozłożyłam.
Edward poprosił Stewardessę o trzy poduszki i trzy koce. Ta jebana blondyna robiła co kazał. Była na jego pstryknięcie palcem! Uch, irytuje mnie i ona! Najpierw mój ukochany okrył szczelnie Ness i podłożył jej pod głowę poduszkę, a potem zrobił to ze mną. Zaśmiałam się. On jest cudowny. No mówię… hormony. Uch!
Położyłam się na boku i zamknęłam oczy szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa. Bo w końcu mam przy sobie Edwarda. Odnalazłam jego dłoń, a on splótł nasze palce ze sobą.
- Dobranoc Bells - mruknął.
- Dobranoc potworze - szepnęłam.
- Jestem potworem? - mogłam się założyć o wszystko, że otworzył oczy, o ile je zamknął, i uniósł brew. Pokiwałam głową.
- No… - powiedziałam sennie - Nawet nie wiesz jak wielkim potworem. Bestią.

- W takim razie… Piękna dobrała się z Bestią - wyczułam na policzku pocałunek chłopaka, ale ja już odpłynęłam w krainę snów.
---------------------------------------------------------------------------------------
A więc...
Koniec LSTH zbliża się wielkimi krokami i przybliża się początek nowego bloga. Tak samo jak zbliża się czas, na który wszyscy czekają całe 10 miesięcy. Wakacje. Macie już plany? Ja mam, ale nie wiem czy uda mi się je zrealizować. Oby.
Poprawiłam polski, niemiecki (chyba), matme (o zgrozo) i został mi tylko angielski. Jeden sprawdzian. Siedzę u kuzyna, patrząc jak bawi sie samochodami i czekam na mamę, która ma mnie zawieźć do szkoły. Uwielbiam jeździć tylko na jedną godzine.
Dość mojego smęcenia. Miłego dnia wszystkim!

Pozdrawiam,
Wasza s.w.e.e.t.n.e.s.s ^^

12 komentarzy:

  1. Pierwsza ⌒.⌒

    OdpowiedzUsuń
  2. zajebisty rozdział:o<3

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział świetny :) no nareszcie Edward zachował się jak na faceta przystało i poleciał za Bellą i Renesmee :) pogodzili się i tak ma być ! a jak Nessie przytuliła się do Edwarda, przed oczami stanęła mi ta scena... nie no, cudo *.* ogólnie to uwielbiam sceny, kiedy Bella i Edward są sam na sam... bez skojarzeń, please! :p szkoda, że powoli zbliżamy się do końca historii :( ale jednocześnie cieszę się na myśl, że niedługo ruszasz z nową ^^ czekam na nn :) pozdrawiam i duuużo weny życzę ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodko. Tak się cieszę, że są razem ! Czekam na NN.
    Buziaki
    Selinka :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział <3 Szybki numerek w samolocie zaliczony (y) :D
    Cieszę się że Edzio wrócił, i mam nadzieję że bd happy end :P
    Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział megaaaa zarąbisty !!!!!! Bardzo mi się spodobał <3 Tak szczerze to nie mogłam się doczekać kiedy oni będą razem<3 Mina Edwarda na wzmiankę TATO BEZCENNA:)Nic dodać nic ująć :D Czekam na kolejny i BŁAGAM dodaj go szybko! :D
    Pozdrawiam :**Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział grnialny. Jest tak słodko nie moge się doczekać jak oni wrócą do domu. Czekam na nn. Całuski :*

    OdpowiedzUsuń
  8. W końcu razem ! Te twoje rozdziały są genialne! Nie mogę się doczekać twojego kolejnego blog. Jestem twoją mega fanką!
    Życzę weny i powodzenia w prowadzeniu bloga!

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz, jak czytałam pierwsze zdania, to czułam duuuuuuzy zawod.... Ale potem dotarlam do momentu, kiedy to Edi sie odezwal i zaczęłam się szczerzyc w tym pieprzonym autobusie (wies,, w sobotę... Wtedy, co mi powiedziałaś w końcu, ze dodalas nocie) jak wariatka... Deszcz padal, wialo jak chuj, zimno, a ja sie ryje ze szczęścia! Przez ciebie pewnie mnie ludzie uznali za cpunke, czy cos... Lol. WWszystko przez ciebie, Kapucynciu!
    Ech, wreszcie ten debil postapil jak nalezy. JUPIKAJEEEEEEEEEJJJJJJJJJ! To takie slodkie, co on mówił ^^
    Ness jak sie ucieszyła, ze przytargal laskawie dupe! Będzie wreszcie mieć tatusia ; 3 i rodzeństwo ;) ach, az sie boje konca tej sielanki. Jestes paskuda, wiesz? Takie paskudne plany miec do do Eduarda... Chlip.
    Ta akcja w kiblu... Hohohoho, Tygrysku! ,,chętnie zobaczyłbym jak mnie błagasz'' - syndrom Grey'a xD hehehehhee Czytasz to na okrągło i to widac, słychać i czuc! :P ale nie martw sie, u mnie jest podobnie :*
    Mrau, nocia BOSKA! W sumie to nie musze Ci tego mowic, to mozna wywnioskowac z mojego entuzjazmu. :D
    Sorka, ze dopiero teraz komcia pisze, ale ostatnie dwa dni... Wole o nich ZAPOMNIEC.
    Buziaki, Kapucynciu ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne mam nadzieję że niedługo będzie następny :)

    OdpowiedzUsuń