piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 16

Rozdział 16

Całą jazdę taksówką do domu przespałam, choć przebudzałam się co jakiś czas. Podróże od zawsze są dla mnie męczące. Edward wniósł mnie do domu, tuląc do siebie jak małe dziecko. Nessie najwyraźniej nie była zmęczona, bo szła przed nami wesoło podskakując w miejscu. Położyłam głowę na ramieniu Edwarda i zamknęłam oczy.
- Będziesz jeszcze spała? - zapytał miedzianowłosy, pochylając się nad moim uchem. Zerknęłam na niego spod pół przymkniętych powiek. W kącikach jego ust czaił się złośliwy uśmieszek. Co on znów knuje?
- Tak… - mruknęłam otwierając szerzej oczy - A co?
- Nie, nic. Śpij, śpij. Musisz wypocząć - i już na mnie nie patrzył, tylko na naszą córeczkę. Uśmiechał się szeroko, a minę miał taką jakby układał w głowie jakiś plan. Wolałam się nad tym nie zastanawiać, tylko spać. I zanim ukochany położył mnie na łóżku, ja już zdążyłam odpłynąć.

Czułam się wypoczęta i… szczęśliwa. Cholernie szczęśliwa. W pokoju było ciemno. Ile ja spałam? Wymacałam przełącznik od lampki nocnej i ją włączyłam. Przeciągnęłam się na łóżku z jękiem, a potem usiadłam na łóżku.
Zeszłam na dół z szerokim uśmiechem. Edward siedział na kanapie jak gdyby nigdy nic i oglądał mecz. Wywróciłam oczami i zeskoczyłam z ostatniego stopnia schodów, przez co ukochany zwrócił na mnie swoje zielone oczy.
- Ślicznie wyglądasz. Podoba mi się ta fryzura - wstał i powoli ruszył w moją stronę - Tak cholernie seksownie - uśmiechnął się złośliwie, a w jego oczach zobaczyłam jakiś błysk. On na pewno coś knuje.
- Em… Dziękuję - mruknęłam wchodząc tyłem po schodach. Jego uśmiech się powiększył. Cholera! - Renesmee śpi? - spróbowałam odwrócić jakoś jego uwagę.
- Może tak. Może nie - nadal się do mnie zbliżał. Miałam serce w gardle i czułam podekscytowanie - Nie wiem. Jest u twojego brata.
- Dlaczego? - uniosłam brwi, wchodząc na kolejne stopnie.
- Cóż… - wzruszył nonszalancko ramionami - Mam pewne plany na dzisiejszy wieczór.
- Tyle to ja już się zdążyłam domyśleć - wyznałam. Skończyły mi się schody - A mogę wiedzieć jaki to jest plan?
- O nie kocie - zaśmiał się głośno - Tego to ja ci nie powiem. Po jakimś czasie sama się domyślisz. Mogłabyś przestać przede mną uciekać?
- Nie - potrząsnęłam głową. Wtedy on się rzucił w moją stronę, a ja z piskiem zaczęłam biec do sypialni. Niestety on był szybszy. Złapał mnie w pasie i przycisnął do siebie od tyłu.
- Mam cię - szepnął z cichym śmiechem. Szybkim ruchem wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni - Bardzo się za tobą stęskniłem, wiesz? - zapytał zdejmując ze mnie koszulkę.
- Kochanie, pragnę ci przypomnieć, że kilka godzin temu się pieprzyliśmy w samolocie - zaśmiałam się. Zatrzymałam jego ręce, które zmierzały w kierunku moich dżinsów, na co on zrobił minę w stylu „Serio myślisz, że mnie powstrzymasz?” i zdjął ze mnie spodnie.
- I co z tego? To aż kilka godzin - odchylił moją głowę do tyłu i zaczął mnie namiętnie całować - Muszę się tobą nacieszyć. Mam nadzieję, że się wyspałaś.
- Wyspałam - wymruczałam w jego usta - Rozumiem, że nacieszenie się moją skromną osobą, jest tym twoim tajnym planem, którego nie chcesz mi zdradzić? - zarzuciłam mu ręce na szyję.
- Och, rozgryzłaś mnie - uśmiechnął się, przygryzając moją dolną wargę i lekko ją ssąc - Cieszę się, że ten plan ci odpowiada - pchnął mnie na łóżko i położył się nade mną.
- A czy ja tak powiedziałam? Może wcale nie chcę? - drażniłam się z nim. On tylko się zaśmiał i pozbył mojej bielizny.
- Ale ja wiem, że chcesz - zamruczał. Odgarnął moje włosy i zaczął okładać pocałunkami moją szyję, co chwilę ją ssąc lub przygryzając.
- Jesteś za bardzo pewny siebie - odchyliłam głowę, aby dać mu lepszy dostęp do szyi. Zamknęłam oczy, a na moje usta wkradł się leniwy uśmiech.
- A ty zdecydowanie za dużo mówisz - zaśmiał się, a ja już się nie odezwałam tylko zacisnęłam wargi. - Grzeczna dziewczynka - podniósł się ze mnie, więc otworzyłam oczy, aby widzieć co robi. Uniosłam się na łokciach i przekrzywiłam głowę, patrząc jak mój ukochany pozbywa się ubrań ze swojego cudownego ciała. Po krótkiej chwili, Edward stał przede mną tak jak Bóg go stworzył.
  Nim się obejrzałam siedziałam na jego udach, więc objęłam go nogami. Przygryzł moją wargę i otarł się torsem o sutki, co wywołało mój cichy jęk, a oddech mi lekko przyspieszył. Przylgnęłam do niego całym ciałem czując jego rosnącą erekcję. Zaczął całować mnie po żuchwie, schodząc z pocałunkami na szyję i dekolt, aż do piersi. Chwycił wargami lewy sutek, lekko za niego ciągnąc, a potem zrobił to samo z prawym. Pragnęłam go już poczuć w sobie, ale jemu się chyba nie spieszyło. Pieścił ustami i językiem moje piersi, a ja jęczałam zadowolona. Odchyliłam głowę do tyłu i wplotłam palce w jego czuprynę.
Położył się na plecach, a ja siedziałam nadal na jego udach. Położył dłonie na moich biodrach i uniósł je. Jęknęłam gdy opuścił moje ciało na siebie, jednocześnie we mnie wchodząc. Złapałam go za ramiona i zaczęłam się na nim powoli unosić. Dostosował ruchy bioder do moich, mocno trzymając moje biodra. Nagle usiadł, jedną ręką oplatając moją talię, a drugą podpierając się, aby nie upaść. Złączyłam nasze usta w gorącym i namiętnym pocałunku. Poruszałam się na nim coraz szybciej i mocniej.
- Tak - warknął w moje usta - Dojdź do mnie Bells.
Zacisnęłam dłonie na jego ramionach mocniej. Doszliśmy praktycznie w tym samym momencie. Edward z powrotem się położył, a ja na nim. Dyszałam cicho, wdychając jego edwardowy zapach. Mogliby wytworzyć takie perfumy, tylko dla mnie. Wtuliłam twarz w zagłębienie jego szyi, a on głaskał leniwie moje plecy.
- Kocham cię - wyszeptał mi do ucha, przygryzając jego płatek.
- A ja kocham ciebie - mruknęłam, całując jego policzek. Pod wargami wyczuwałam jego lekki zarost, z którym wyglądał jeszcze bardziej seksownie niż zazwyczaj - Nie wiem jak mogłam tego nie odkryć wcześniej.
- Nie mówmy o tym - pocałował mnie w czoło. Słyszałam jak zaciąga się moim zapachem - Co było, minęło. Nie rozpamiętujmy już tego.
- Tak jest psze pana - zachichotałam cicho i się podniosłam - Przez ciebie zgłodniałam - wydęłam zabawnie wargi. Uniósł moje biodra, wysuwając się ze mnie, na co się skrzywiłam lekko.
- Mam ci zrobić jeść? - zapytał ze złośliwym uśmiechem i iskierkami w oczach.
- Nie, nie! - zaprotestowałam szybko co wywołało jego głośny śmiech. Pacnęłam go lekko w ramię. Aż za dobrze pamiętam, jak kiedyś próbował gotować. Nawet mi wodę na herbatę przypalił. Jedyne co umie robić to kanapki. Założyłam bieliznę, a na to jego T-shirt. Poszłam do łazienki i próbowałam rozczesać swoje włosy, które były cholernie poplątane. Syczałam cicho rozczesując kołtuny.
- Daj, ja to zrobię lepiej - Edward stanął za mną, ubrany w swoje dżinsy, a nasze spojrzenia skrzyżowały się w lustrze. Uśmiechnęliśmy się do siebie jak dwójka zakochanych ludzi. Oddałam mu szczotkę. Musiałam przyznać, że jemu wychodziło to o wiele lepiej niż mnie. Czyżby skończył studia fryzjerskie? - I proszę bardzo - pocałował mnie w tył głowy, a szczotkę odłożył na szafkę. Wsunął dłonie pod koszulkę, podciągając ją do góry.
- Edward! - odsunęłam jego ręce ze śmiechem i wyszłam z łazienki - Trochę przyzwoitości!
- Ale po co? - czułam na sobie jego pożądliwy wzrok, gdy podążał za mną, krok w krok. Nie odpowiedziałam mu na to „pytanie”. Zeszłam do kuchni. Wstawiłam wodę na kawę, sobie naturalnie na herbatę.
- Na co masz ochotę? - zerknęłam na niego. Siadł na stołku barowym. Oparł brodę na splecionych dłoniach, a łokcie położył na blacie i mi się przyglądał, jakbym była ósmym cudem świata.
- Na ciebie - odpowiedział od razu. Wzniosłam oczy ku górze. Ten człowiek jest napalony, ale cholernie go kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Uśmiechnęłam się do niego ciepło. Wyjęłam z szafki makaron.
- Spaghetti może być? - zapytałam nie patrząc na niego.
- A będę mógł cię nakarmić? - zapytał kładąc dłonie na moich biodrach i pociągając mnie w tył, do siebie - Zostaw to - wyjął mi z rąk opakowanie makaronu i odłożył na blat - Jeść możemy później - szybkim ruchem posadził mnie na szafkach, a ja pisnęłam zaskoczona.
- Czy ty chcesz mnie… - nie dokończyłam, bo przerwał mi pocałunkiem. Położyłam dłonie na jego karku, masując go. Zamruczał biorąc w zęby moją dolną wargę i lekko ją ssąc. Uniósł mnie jedną ręką, a drugą pozbył się moich majtek… rozrywając je.
- Mówiłaś coś kochanie? - uśmiechnął się, a ja tylko pokręciłam głową. Mój oddech przyspieszył, a w podbrzuszu czułam przyjemny ucisk. Pochyliłam się i zsunęłam jego spodnie, a potem bokserki - Cieszę się, że nie protestujesz - odkopał ubrania gdzieś na bok - Rączki do góry - tak też zrobiłam i straciłam koszulkę, potem stanik. Edward odsunął się o krok, przekrzywiając głowę - Jesteś śliczna ma belle.
- Ty też jesteś niczego sobie - wyciągnęłam ręce w jego stronę i przyciągnęłam go do siebie - I co najlepsze… jesteś mój panie Cullen .
- O tak… - szepnął, nie odrywając swoich ust od moich. Wsunął się we mnie szybko i mocno. Jęknęłam zaskoczona.
- Z ciebie to się zrobiło jakieś zwierzę - zacisnęłam dłonie na blacie, gdy zaczął się we mnie nieznośnie powoli poruszać. Trzymał mnie mocno za biodra, wbijając swoje długie palce w moje ciało. Przeniosłam ręce na jego ramiona i objęłam go nogami w pasie.
- Stęskniłem się, to wszystko - wycharczał stopniowo przyspieszając i wzmacniając ruchy - Ale ty też się nie wydajesz zniechęcona - uśmiechnął się rozbrajająco.
- Bo nie jestem. Od pięciu lat żyję w celibacie - już miał się odezwać, ale zaatakowałam jego usta swoimi, nie pozwalając mu na to - Za dużo mówisz - zacytowałam jego wcześniejsze słowa, na co on tylko się zaśmiał.
Oparłam się czołem o jego i patrzyłam mu w oczy. Miał rozchylone usta i oddychał szybko. Wplotłam palce w jego niesforne włosy i jęczałam coraz głośniej. Edward gwałtownie wzmocnił i przyspieszył pchnięcia. Krzyknęłam z rozkoszy. Wiedziałam, że niedługo znów zacznę szczytować, a po minie mojego lubego widziałam, że również jest blisko.
- Edward! - krzyknęłam. Doszłam mocno, zaciskając dłonie na jego bicepsach. Edward doszedł chwile po mnie. Położyłam głowę na jego piersi, wsłuchując się w bicie jego serca. Oddychałam szybko i nierówno, tak jak on.
- Jesteś cudowna ma belle - wyszeptał, chowając nos w moich włosach i zaciągając się moim zapachem. Zamknęłam oczy i byłam już na granicy snu, gdy Edward odsunął się we mnie - Zmęczona? - uśmiechnął się złośliwie, a ja na potwierdzenie kiwnęłam głową.
- I głodna - dodałam wydymając wargi - Nie dałeś mi zrobić jeść.
- Serio, Bell? - zaśmiał się, odchylając głowę do tyłu - Po seksie myślisz o jedzeniu?
- Spadaj, co?! - rzuciłam w niego ściereczką - Jestem kobietą w ciąży, która jest ciągle głodna. Musisz się z tym pogodzić. I przygotować na moje humorki i zachcianki.
- Już się tego nie mogę doczekać - w oczach tańczyły mu wesołe iskierki. Teraz to ja się zaśmiałam. Położyłam dłonie na jego ramionach i zeskoczyłam z szafek - Och, ma belle… - objął mnie, gdy się od niego odwróciłam - Dopiero wieczór, a ty już zmęczona… - przesunął dłonie niżej i położył je na wnętrzach moich ud - Przed nami cała noc - pocałował kącik za moim uchem - I nie mam zamiaru pozwolić ci się wyspać - po tych słowach wziął mnie na ręce i zaniósł do naszej sypialni, znów nie pozwalając mi się najeść.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam,
Napisałabym jakąś przemowę, ale nie miałaby ona składu i ładu ponieważ czuję się jak naćpana. Wszystko przez wakacje. Dopóki wychowawczyni nie wyczytała mojego nazwiska miałam stracha, że jednak nie zdaje.
No więc... Zostały jeszcze dwa rozdziały i epilog. Namyślam się nad rozpoczęciem kolejnego bloga, ale powody zostawię dla siebie : )
To już ode mnie wszystko. Dziękuje za komentarze, które pojawiły się pod poprzednią notką.

Pozdrawiam,
s.w.e.e.t.n.e.s.s ^.^

wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdział 15

Rozdział 15

Siedziałam w wygodnym fotelu w samolocie. Wystartowaliśmy. Czyli nie przyszedł. Nic go nie obchodzę. Ani ja, ani nasze dzieci. Spojrzałam na Renesmee. Wyraźnie posmutniała. Spuściła główkę, a twarz zasłoniła jej kurtyna włosów. W uszach miała słuchawki, ale wątpiłam, aby w tej chwili ciekawiła ją bajka, choć jej nie wyłączyła.
- Dupek. Frajer. Kretyn. Idiota. Cymbał - wyrzucałam pod nosem wszystko co mi ślina na język przyniosła. Do tego wiele innych mniej cenzuralnych słów, ale wolę ich nie przytaczać. Kobieta siedząca przede mną zerknęła na mnie, a ja posłałam jej wrogie spojrzenie i natychmiast wróciła do poprzedniej pozycji.
- Kto zasłużył na takie słowa? - usłyszałam męski głos. Serce mi zadudniło i odwróciłam szybko głowę. W przejściu, między fotelami stał Edward. Miał na sobie dżinsy, podkoszulkę i koszulę. Ręce włożone w kieszenie, włosy jak zawsze w klasycznym nieładzie, a na jego przystojnej twarzy złośliwy uśmiech. Odpięłam pas i rzuciłam mu się na szyję. Objął mnie ze śmiechem i ucałował mój policzek - Naprawdę sądzisz, że pozwoliłbym odlecieć wam beze mnie?
- Tak… tak, sądziłam - odsunęłam się od niego. Edward chwycił moją dłoń w swoją. Spojrzałam na Renesmee. Wpatrywała się w szybę, najwyraźniej niczego nieświadoma. Edward puścił moją dłoń, a ja usiadłam obok córki. Wyjęłam jej słuchawki z uszu - Kochanie, ktoś do ciebie.
Odkręciła głowę w moją stronę, a potem jej wzrok powędrował ku górze. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Tata! - krzyknęła, a Edwarda zamurowało. Pomogłam Ness wyswobodzić się z krępujących pasów - Psysedłeś! - walnęłam ukochanego w ramię, żeby się otrząsnął. Zamrugał i też się uśmiechnął.
- Pewnie, że tak. Nie mógłbym was zostawić samych - wyciągnął do niej ręce, a ona uszczęśliwion, wpadła w jego ramiona. Uwiesiła się jego szyi. Ludzie patrzyli się na to zamieszanie i podeszła do nas stewardessa.
- Proszę państwa, muszą państwo usiąść - upomniała nas, a na jej twarz wystąpiły rumieńce, zapewne na widok Edwarda. Wypięła dumnie pierś i zatrzepotała rzęsami. Co za… Uch! Wara od niego ty głupia blondynko! Zaproponowała nam coś do picia, starając się zwrócić na siebie uwagę miedzianowłosego, ale ten zupełnie nie zwracał na nią uwagi, co mnie ucieszyło.
Ukochany usiadł od brzegu, ja po środku, a Ness… na kolanach swojego taty. Opowiadała mu zawzięcie gestykulując rączkami, a on pochłaniał z ciekawością każde słowo. Jakby wyznawała mu jakiś wielki sekret. Patrzyłam na tą scenę z uśmiechem. Czas na chwilę się zatrzymał. Czy teraz już wszystko będzie dobrze? Zero kłopotów? Och, mam taką nadzieję.
Edward oderwał wzrok od naszej córki i skupił go na mnie. Obdarzył mnie szerokim uśmiechem, a potem złożył na mych ustach słodki pocałunek. Przygryzł moją wargę.
- Nie zostawię już was - szepnął w moje usta. Objął mnie opiekuńczo ramieniem.
- Powinnaś iść spać skarbie - pocałowałam Ness w czółko.
Dziewczynka spojrzała na Edwarda.
- A jak się obudze, będzies? - zapytała z nadzieją, a on pokiwał głową z uśmiechem.
- Będę. Śpij Ness - cmoknął ją we włoski. Rozłożył wolny fotel i położył tam naszą córkę - Kolorowych snów - szepnął jej do uszka.
- Branoc - mruknęła i się skuliła, zamykając swoje czekoladowe oczka. Edward odgarnął jej włosy z twarzy, a ona zmarszczyła niezadowolona nosek i odkręciła się do nas plecami. Nie udało mi się powstrzymać cichego chichotu.
- Jest strasznie podobna do ciebie - powiedziałam, kładąc ukochanemu głowę na ramieniu. Objął mnie opiekuńczo i przycisnął do siebie mocno. Udałam, że brakuje mi powietrza, na co on tylko się zaśmiał.
- Mam tylko nadzieję, że będzie podejmowała lepsze decyzje niż ja - westchnął i utopił nos w moich włosach. Usłyszałam jak zaciąga się moim zapachem. Mogłam się też założyć, że zamknął oczy. Uśmiechnęłam się.
Tak to właśnie powinno było wyglądać. Wtuliłam się w niego. Byłam zmęczona. Zakryłam usta dłonią i ziewnęłam.
- Śpij kochanie - szepnął w moje włosy - Ja przy tobie będę. Cały czas. No chyba, że sama mnie przegonisz. Odsunęłam się od niego i przewróciłam oczami.
- Teraz? Po tym wszystkich? Po tym jak cię odzyskałam? Po tym jak mi wybaczyłeś? - uniosłam brew i potrząsnęłam głową - Nigdy - westchnęłam. Zbiera się chyba na poważniejszą rozmowę - Przepraszam, że ci nie powiedziałam, ale…
- Przestań! - zatkał mi usta dłonią. Przewróciłam oczami, znów, a on się zaśmiał - To co było, a nie jest nie pisze się w rejestr - zmarszczył brwi - Czy jakoś tak. Nie ważne. Posłucha mnie Bells… - miał poważną minę - Zawiniłaś ty jak i ja. Cicho! - zmrużył oczy,  widząc, że chcę coś powiedzieć - Po prostu o tym zapomnijmy. Zacznijmy wszystko od nowa. Ja, ty, Ness i nasze drugie dziecko - położył dłoń na moim brzuchu - Kocham cię Bello i nie chcę cię stracić, rozumiesz?
Pokiwałam głową. Zabrał dłoń z moich ust, ale szybko zastąpiły ją jego cudowne usta. Oddawałam jego pocałunki cicho mrucząc z zadowolenia.
- Też cię kocham - szepnęłam, gdy się od niego oderwałam i wyrównał mi się oddech - I chcę zacząć wszystko od nowa. Z waszą trójką - uśmiechnęłam się.
Jedną dłoń nadal trzymał na moim brzuchu, który zaczął masować. Podnieciło mnie to, ale starałam się to zignorować. A drugą dłonią przejechał po moim policzku, brodzie, szyi, wywołując przyjemne dreszczyki na moim ciele. Wziął naszyjnik i go otworzył. Nadal było tam nasze zdjęcie.
- Hm… - mruknął wydymając wargi - Wiedziałem, że będzie do ciebie pasował - przekrzywił głowę. Wyglądał zabawnie w tej chwili. Powstrzymałam chichot, ale nie powstrzymałam szerokiego uśmiechu - Naprawdę za tobą tęskniłem. Przez te pięć lat. Codziennie o tobie myślałem. Traciłem nadzieję, że kiedykolwiek znów cię ujrzę. Zdjęcia nie oddają twojego prawdziwego piękna. No i nie czułem ciepła twojej skóry. Twojego cudownego zapachu. Nie słyszałem twojego głosu, twojego śmiechu… Nie mogłem oglądać twojej nachmurzonej lub rozradowanej buźki, w zależności od twojego nastroju - patrzyłam się na niego szeroko otwartymi oczami - To wszystko miałem tylko w swojej głowie. I wiesz co mnie ucieszyło? - uniósł wzrok znad naszyjnika, na moją twarz - Że nadal pachniesz tak samo. Nadal tak samo się uśmiechasz czy złościsz. Twoja skóra nadal jest tak samo ciepła i miękka w dotyku - o cholera. Zamrugałam oczami. Serio?! To powiedział Edward?! MÓJ Edward?! Miedzianowłosy zaśmiał się na widok mojej miny i cmoknął mnie słodko w usta - Wiem, wiem. To nie podobne do mnie, ale każdemu zdarza się powiedzieć coś, przez co wyjdzie na psychola.
- No… To zupełnie nie w twoim stylu. I ani razu nie przekląłeś, co jest naprawdę do ciebie nie podobne. Jednak te słowa były bardzo miłe wiesz? - uśmiechnęłam się - Ja też za tobą bardzo tęskniłam. Nie, nie licz, że ja się rozkręcę jak ty - pocałowałam jego policzek. Wyczuwałam pod ustami kujący zarost mego towarzysza - Też tęskniłam. Czasem nawet odpływałam, gdy myślałam o tobie. O tym co było kiedyś - jego usta wygięły się w złośliwym uśmiechu. Walnęłam go lekko w ramie - Mówię poważnie. Czasem widząc parę przyjaciół, myślałam, że kiedyś to byliśmy my. Tęskniłam za tym co było. Tylko ty znałeś mnie wtedy na wylot. Nawet gdy milczałam. Byłeś moim najlepszym przyjacielem, potem kochankiem… No, a teraz jesteś mężczyzną, który zdobył moje serce. Mężczyzną, któremu urodziłam dziecko i urodzę kolejne.
- A miałaś nie mówić czegoś, co nie jest podobne do ciebie - zaśmiał się. Odpiął mi pas. No ludzie, już lecieliśmy nie był mi potrzebny, i szybkim ruchem przeciągnął mnie na swoje kolana. Wtuliłam twarz w zagłębienie jego szyi, a on głaskał moje plecy - Przeczytałaś moje listy Bells?
- Mhm… - mruknęłam i kiwnęłam głową. Pocałowałam kącik za jego uchem - Wszystkie. Nawet po kilka razy. Trzymam je nawet pod poduszką. Naturalnie płakałam przy tym jak bóbr.
- Aż takie wzruszające były? - zaśmiał się, ale w jego oczach, cudownych, zielonych oczach czaiła się powaga.
- To też. Ale były też pisane prosto z serca - uśmiechnęłam się - No i uświadomiłam sobie jak wiele straciłam. Przez własnych rodziców - potrząsnęłam głową. Przygryzłam wargę, na co on uniósł jedną brew.
- O co chodzi Bells? - zapytał. No tak. Jak zawsze.
- Dzięki tym listom uświadomiłam sobie jeszcze jedno. Uświadomiłam sobie jak bardzo mocno cię kocham i nie jak przyjaciela, ale jak mężczyznę, u którego boku chcę spędzić resztę swojego życia - spojrzałam mu w oczy. Z jego własnych biła miłość. Położyłam dłonie na jego karku i bawiłam się włoskami, które tam się znajdowały.
- Czy nadal drzemie w tobie ta szalona Bella, którą byłaś pięć lat temu? - uśmiechnął się figlarnie. Co on knuje? Wzruszyłam ramionami - Cóż, zaraz się przekonamy - sprawdził czy Ness śpi i wstał. Ruszył… gdzieś, ciągnąc mnie za sobą. Zmarszczyłam brwi.
- O nie! - pisnęłam - Edward, oszalałeś?! - on tylko się zaśmiał i po chwili już zamykał drzwi od kabiny - Edward, nie zamierzam się z tobą kochać w toalecie! - ale… to było podniecające. Serio. On znów się zaśmiał. Pochylił się nad moim uchem i przygryzł jego płatek.
- W szkole ci to nie przeszkadzało - zamruczał, a ja zadrżałam - Czasem nawet sama mnie ciągnęłaś - odchylił moją głowę i odgarnął włosy, aby mieć lepszy dostęp do mojej szyi, na której składał pocałunki. Czułam przyjemny ucisk w podbrzuszu i wilgoć między nogami. Przygryzłam wargę.
Nasze usta szybko się odnalazły i złączyły w namiętnym i gorącym pocałunku. Jęknęłam w jego usta. Objęłam go rękoma za szyję, a palce wplotłam w jego włosy. Jego dłoń zjeżdżała w dół mojego ciała. Rozpiął moje dżinsy i je rozsunął. Przygryzł moją wargę, a potem ją zassałam. Znów jęknęłam. Wyczułam jak się uśmiecha.
- Masz za dużo ubrań - wymruczał. Złapał za krawędzie mojej koszulki. Uniosłam ręce no góry i po chwili byłam w samym staniku. Wyczuwałam jego nabrzmiałą erekcję i po prostu nie mogłam się nie uśmiechnąć - Co się szczerzysz?
- Nic - pokręciłam głową, nadal się uśmiechając - Zupełnie nic.
- Akurat - przycisnął mnie do ściany kabiny i otarł się o mnie. Wciągnęłam głośno powietrze i zacisnęłam zęby, aby nie jęknąć - Hm… - polizał najpierw jeden obojczyk, a potem drugi - Nie podoba mi się, że nie jęczysz. Trzeba to zmienić.
- Edward do cholery, jesteśmy w samolocie… Usłyszą nas! - czy ten człowiek w ogóle nie myśli? - Usłyszysz moje jęki w domu. Chodź tu - złapałam go za koszulę i przyciągnęłam do siebie, aby złączyć nasze usta.
- Jesteś strasznie niecierpliwa - zaśmiał się, wsuwając język do mych ust. Jedną ręką rozpiął mój stanik i po chwili stałam w samych dżinsach. Tak nie będzie. Zdjęłam z niego koszulkę - O nie… - złapał mnie za nadgarstki, gdy chciałam rozpiąć jego spodnie - Cierpliwości - zaczął pieścić ustami i językiem moje piersi. Odchyliłam głowę do tyłu i przymknęłam oczy - Dobrze?
- Głupie pytanie - jęknęłam, gdy zassał mojego sutka. Zacisnęłam zęby - Pragnę cię Edwardzie. Proszę, kochanie.
- Gdyby nie to, że mamy mało czasu, chętnie zobaczyłbym jak mnie błagasz - zaśmiał się. Chwile później oboje byliśmy nadzy. Uniósł mnie do góry, a potem wsunął się we mnie. Udało mi się powstrzymać jęk. Objęłam jego biodra nogami - Jesteś piękna Bells - trzymał ręce na moich biodrach i zaczął mnie na sobie unosić.
Uczepiłam się kurczowo jego ramion i zadrżałam. Nasze usta znów się ze sobą zderzyły i złączyły w pocałunku, a on nie przestawał się we mnie poruszać. Starałam się, naprawdę starałam, nie jęczeć, ale to było trudne. Ściana za moimi plecami była zimna, ale w tej chwili mi to nie przeszkadzało. Moje ciało było gorące, tak myślę. Albo to mi było gorąco.
- Gdy tylko znajdziemy się w domu… - wycharczał w moje usta - Nie będę taki miły jak teraz kochanie - co to miało oznaczać? A znając Edwarda… mam się czego bać. Może i bym pomyślała nad tym dłużej, ale on nie za bardzo mi w tym pomagał, poruszając się we mnie coraz szybciej i coraz mocniej. Zaciskałam mocno zęby, a głowę odchyliłam do tyłu, co on wykorzystał. Jego język zaczął błądzić po mojej szyi. Zaczęłam się na nim zaciskać, a on wzmocnił ruchy. Coś we mnie eksplodowało. Jakbym się rozpadała. To było… bolesne i przyjemne. Cichy jęk wyrwał się z moich ust, dlatego szybko ugryzłam swój nadgarstek. Edward znieruchomiał i oparł się czołem o moje - Kocham cię Isabello - cmoknął mnie i wysunął się, na co ja się skrzywiłam. Lubiłam go czuć w sobie. Wydęłam wargi i za to otrzymałam kolejnego, soczystego całusa - W domu skarbie.
Kiwnęłam głowy. Ubraliśmy się. On przeczesał swoje włosy, a z jego twarzy nie schodził szeroki uśmiech zadowolenia. Miałam ochotę go walnąć. Odwróciłam się w stronę lustra. O cholera. Miałam poplątane włosy. Przez niego! Zmrużyłam oczy. Stanął za mną.
- Ślicznie wyglądasz - położył dłonie na moich biodrach i pocałował mnie w tył głowy - Lubię twoją fryzurę „po seksie” - przewróciłam oczami i starałam się doprowadzić włosy do porządku - Daj, pomogę ci westchnęłam z rezygnacją i zwiesiłam ramiona. Odkręcił mnie w swoją stronę i zaczął palcami rozczesywać mi włosy. Nie wiem ile tak staliśmy - No. Już. Chociaż naprawdę tamta fryzura bardziej mi się podobała.
- Będę w takiej chodziła po domu - przejrzałam się w zwierciadle. Uf, moje włosy wyglądały prawie normalnie. Edward wyciągnął mnie z łazienki. Szłam między fotelami, purpurowa na twarz i oczywiście rozbawiłam tym mojego lubego - Cieszę się, że cię rozbawiam - burknęłam. Nessie nadal spała. Usiadłam w fotelu i założyłam nogę na nogę.
- Kociaku, nie gniewaj się na mnie. Po prostu jestem szczęśliwy - wzruszył ramionami i zaczął mnie całować. Jak ja mam się na niego gniewać, gdy on tak łatwo potrafi mnie rozproszyć?! Nie wytrzymam z tym człowiekiem chyba. Raz mnie drażni, potem rozprasza… Och, znów hormony! Usadowiłam się wygodniej w swoim fotelu i odrobinę go rozłożyłam.
Edward poprosił Stewardessę o trzy poduszki i trzy koce. Ta jebana blondyna robiła co kazał. Była na jego pstryknięcie palcem! Uch, irytuje mnie i ona! Najpierw mój ukochany okrył szczelnie Ness i podłożył jej pod głowę poduszkę, a potem zrobił to ze mną. Zaśmiałam się. On jest cudowny. No mówię… hormony. Uch!
Położyłam się na boku i zamknęłam oczy szczęśliwa. Naprawdę szczęśliwa. Bo w końcu mam przy sobie Edwarda. Odnalazłam jego dłoń, a on splótł nasze palce ze sobą.
- Dobranoc Bells - mruknął.
- Dobranoc potworze - szepnęłam.
- Jestem potworem? - mogłam się założyć o wszystko, że otworzył oczy, o ile je zamknął, i uniósł brew. Pokiwałam głową.
- No… - powiedziałam sennie - Nawet nie wiesz jak wielkim potworem. Bestią.

- W takim razie… Piękna dobrała się z Bestią - wyczułam na policzku pocałunek chłopaka, ale ja już odpłynęłam w krainę snów.
---------------------------------------------------------------------------------------
A więc...
Koniec LSTH zbliża się wielkimi krokami i przybliża się początek nowego bloga. Tak samo jak zbliża się czas, na który wszyscy czekają całe 10 miesięcy. Wakacje. Macie już plany? Ja mam, ale nie wiem czy uda mi się je zrealizować. Oby.
Poprawiłam polski, niemiecki (chyba), matme (o zgrozo) i został mi tylko angielski. Jeden sprawdzian. Siedzę u kuzyna, patrząc jak bawi sie samochodami i czekam na mamę, która ma mnie zawieźć do szkoły. Uwielbiam jeździć tylko na jedną godzine.
Dość mojego smęcenia. Miłego dnia wszystkim!

Pozdrawiam,
Wasza s.w.e.e.t.n.e.s.s ^^